Lakier, czy olej?


    Drewniane przedmioty, narzędzia, meble czy nawet stary płot sąsiada, są piękne same w sobie dzięki ich naturalnemu, drewnianemu wyglądowi. Jeśli oczywiście odpowiednio się o nie dba.


Farba do drewna, lakier, olej, czy bejca może i zmieni kolor drewna, ale co najlepsze - czyli różnorodne układy słoi tak unikalne jak odciski ludzkich palców, zawsze jakoś przebija się przez te warstwy ochronne by triumfować swój majestat. Drewno, by przetrwać długie lata potrzebuje dobrej osłony jak i pielęgnacji. Sposobów jak zawsze jest tyle ile fachowców i pewnie pominę jakiś unikatowy impregnat, ale pokrótce przyjrzymy się dwóm najsłynniejszym.


Więc co jest lepsze, lakier czy olej? Od razu odpowiadam: „Zależy, do czego...”


Ciekawostka…

LAKIER – Słowo to wzięło się od Kerria lacca, czyli pluskwiaka (Czerwca) z południowo-wschodniej Azji i Am. Poł. Pozyskuje się z niego wydzielinę do produkcji szelaku, czyli naturalnej żywicy, która jest jednym z głównych składników między innymi właśnie lakierów.


    Jeśli chodzi o ten pierwszy impregnat, to tworzy on solidną, bezbarwną ochronę. Olej oczywiście jakąś też tworzy, ale różnica jest ogromna. Lakier pokrywa drewno o wiele grubszą i twardszą powłoką, a przy nałożeniu kolejnych warstw, mamy pewność, że żadna woda nie przeniknie do naszego drewna. Nadaje on również wysoki połysk na drewnianej powierzchni, co z równiutką warstwą lakieru wygląda nienaturalnie.


Wskazówka…

Pierwsza warstwa lakieru nie zawsze, ale często jest wchłaniana przez drewno (szczególnie przy metodzie natryskowej, a odwrotnie przy użyciu pędzla), dlatego zaleca się stosowanie kilku warstw. Trzeba pamiętać też o dokładnym, ale lekkim przeszlifowaniu malowanego miejsca przed nałożeniem kolejnej warstwy, by mogły się jak najlepiej połączyć.


    W naszej pracowni lakier stosujemy przy produkcji zatyczek do pamięci USB. Szybkim natryskiem pokrywamy jej trudno dostępne wnętrze, by pendrive przy ciągłym otwieraniu nie uszkadzał drewna.


     OLEJ, czyli naturalna ochrona dla twojego drewna. Trzeba tu zaznaczyć jednak, że powstał już naturalny lakier lniany, choć na bazie oleju. Chodzi tu bardziej o ochronę przedmiotów z drewna stosowanych przy jedzeniu, jak np. deski do krojenia, miski, czy łyżki.


Do lakierów dodawane są różne utwardzacze, czy środki powłokotwórcze, często syntetyczne, co nie jest dobrym rozwiązaniem w przypadku kontaktu z żywnością. Oleje roślinne jak np. orzechowy, czy wspomniany już wcześniej lniany, nie tylko wchłaniają się głęboko w drewno, ale są po prostu, najzwyczajniej jadalne. Posiadają swój magiczny eliksir, którym jest kwas linolowy, dzięki któremu z cieczy, która najpierw głęboko penetruje drewno, później poprzez oksydacje, (czyli reakcje z tlenem) zmienia się w ciało stałe. Olej po wyschnięciu nie zostawia żadnej widocznej powłoki na powierzchni, jest matowy, ale uwydatnia słoje i kolor drewna. Na pewno olejem trzeba częściej powtórnie malować drewniany przedmiot niż lakierem, ale wygląd jest o wiele naturalniejszy. Jeżeli olej jest za słaby to w zamian można użyć skoncentrowanego oleju lnianego, czyli pokostu, który jeszcze głębiej wchłania się w drewno. I tak o to olej roślinny oprócz powszechnego stosowania go w naszych kuchniach, dumnie spełnia swoje drugie przeznaczenie, czym jest ochrona drewna tam gdzie lakier się po prostu nie nadaje.


Ciekawostka…

Antonio Stradivarius stosował olej z orzecha włoskiego do utrwalania swoich drewnianych skrzypiec. Czy to był jakiś tajny przepis na lepszy dźwięk? Czy po prostu nie znał jeszcze lakieru? Paradoksalnie, bo właśnie w czasach, kiedy się urodził i żył (XVII w.) pierwsze lakiery wynaleźli Chińczycy. O ile całkiem możliwe jest, że jakaś fiołka z cudownym impregnatem z odległego kraju mogła do niego dotrzeć to po prostu, po ludzku, mógł się nie przekonać do niego i zwyczajnie nie stosować będąc wierny naturalnej, rodzimej receptury i nie stosowania tandety z Chin.


    Niestety olej nie jest już tak wytrzymały na uszkodzenia. Nie tworzy tej grubej warstwy jak lakier, czy żywica. Z tego powodu też stosuje się go na twarde drewno używane przy wyrobie np. rękojeści do noży czy narzędzi.


    Lakier nie jest niezniszczalny i też jest podatny na różne uszkodzenia. Gdy będziemy chcieli naprawić nawet jakaś małą ryskę, to należy zeszlifować całą powierzchnię i pomalować ją na nowo. Z kolei zarysowaną powierzchnię wcześniej olejowaną, wystarczy przeszlifować w zniszczonym miejscu by rysa znikła i powtórnie nałożyć olej tylko tam gdzie go starliśmy. Oczywiście olejem nie zalejemy dziury w drewnie, tak jak może nam się to udać z lakierem, a już na pewno żywicą. Olej zawsze będzie wsiąkał w drewno.


W pracowni Projekt Żywica oleje roślinne stosowane są na każdym kroku, przy każdym drewnianym produkcie. Czy to naszyjnik, kolczyki, pendrive-y, czy podstawki pod kostki dekoracyjne zawsze łączone drewno z żywicą, gdy nie jest nią pokryte, impregnujemy naturalnym olejem. Przy pierwszych krokach stosowaliśmy olej słonecznikowy, ale szybko zmieniliśmy na lniany dowiedziawszy się o jego reputacji wśród rzemieślników. W ramach zainteresowań własną pracą często przeglądamy różne ciekawostki, czy artykuły związane z nią i gdzieś, kiedyś, skądś, dowiedzieliśmy się o oleju Tungowym. Co? Też tak zareagowałem. Jest on zrobiony z drzewa tungowego występującego w Chinach i Indochinach, gdzie znany i stosowany jest od ok. 2000 lat. Jest on jaśniejszy od lnianego a drewno po nim staje się bardziej wyraziste i nabiera złocistego koloru. Stosujemy go do dziś.


  To Lakier, czy Olej?


   Myślę, że odpowiedź nasuwa się już sama. Oczywiście wszystko zależy jak zwykle od „miejsca i sytuacji”, czyli w tym przypadku od miejsca czy sytuacji przeznaczenia drewna. Czy będzie potrzebna gruba warstwa lakieru, która ochroni Twoje dębowe, ogrodowe krzesła przed niespodziewanym deszczem? Czy może będzie to słynna deska serów pachnąca orzechowym aromatem, którym szczyci się olej w tym wypadku z orzechów włoskich. Czy w końcu wszystkim znana, stara, dobra, stosowana powtórnie, co jakiś czas, bo trzeba odświeżyć i na dodatek w jakimś kolorze, zwykła bejca na zwykły, stary płotek odgradzający mały ogródek za domem. Wszystko zależy od zwykłego, ludzkiego widzi mi się a czasami nawet od tego, co mamy akurat w domu.